Tory na wiadukcie - Toruń

Opinia biegłej sądowej – część pierwsza

Opinia biegłej nie zawsze jest konieczna do ustalenia płci metrykalnej przez sąd. Nie ma przepisów w tym temacie, co sąd, sędzia, to obyczaj. Na pierwszej rozprawie w Sądzie Okręgowym w Gdańsku sędzia powiedziała, że „musi”. Dlatego sąd wyznaczył biegłego, a ja musiałam się udać na badanie. Do Torunia.

A czemu tak daleko? Słyszałam złe opinie o biegłym z Gdyni. Do tego ponoć brał 3000 zł za sporządzenie opinii. Teraz już nie jest biegłym, jedna znana mi osoba dostała innego biegłego, ponoć z Gdańska, wyznaczył spotkanie w salce przy kościele w Gdyni. W Cisowej bodajże. Nie będę relacjonować, ale otoczenie dobrze wskazuje na poglądy biegłego…

Na rozprawie poprosiłam o innego, podając przykłady. Dostałam co prawda kogoś zupełnie innego, ale i tak lepiej niż tych dwóch wymienionych. Zgodnie z wezwaniem pojechałam na 12:00 do Torunia. Miała mnie zbadać psycholog-seksuolog i psychiatra. Tej ostatniej nie było, bo „przedłużyła urlop”. Niestety nie mogli mnie na czas powiadomić, bo nie mieli mojego telefonu. Muszę jechać jeszcze raz w przyszłym tygodniu. Zmarnowany czas, dzień urlopu i kasa na dojazdy.

Samo badanie było całkiem ok, jedna rzecz mnie zaskoczyła i rozbawiła, ale o tym za chwilę. Na start zapytała jak się zwracać, jakie imię wybrałam. Chyba przeczytała wcześniej akta sprawy i opinię psycholożki, choć nie pamiętała szczegółów. Zadała serię pytań, w tym o daty kiedy co było, orientację seksualną i czy mam partnera lub partnerkę. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że jestem aseksualna i nie znalazłam jeszcze tej odpowiedniej osoby. Nie drążyła tematu życia seksualnego.

Zapytała też jak to się zaczęło, kiedy to odkryłam. Tutaj wspomniałam, że coś zaczęło mi nie grać w wieku dojrzewania, wcześniej byłam tego nieświadoma. Po prostu byłam sobą i próbowałam być „dobrym chłopcem” i wykonywać to czego rodzice i otoczenie oczekują.

Następnie chciała się dowiedzieć czemu minęło tyle czasu od odkrycia, do zrobienia czegoś z tym. Może nie zdaje sobie z tego sprawy jak trudna to kwestia. Ukrywałam to wiele lat w sobie. Bałam się komukolwiek powiedzieć. Założyłam, że ojciec stwierdzi chorobę psychiczną. Nie wiele się pomyliłam, ale mu przeszło z czasem. Nie wierzyłam, że to możliwe, że coś się da zrobić. Myślałam, że już za późno – mając jakieś 19-20 lat. 😉 Uwierzyłam, że się da przychodząc na grupę wsparcia jesienią 2015 roku. Zobaczyłam osoby którym się udało.

Inną przeszkodą są kwestie finansowe. Prywatnie iść do psychologa – to kosztuje, 120 zł za wizytę, a czasem potrzeba ich wiele. Do tego badania i wizyty u lekarza prowadzącego – seksuologa. A to te mniejsze wydatki. Leki co prawda nie są takie drogie, ale taki SRS czy pełny FFS już tak. Tak właściwie zaczęłam działać by coś zmienić w życiu gdy dostałam stałą pracę.

Musiałam też powiedzieć jakie są reakcje otoczenia i rodziny. No to odpowiedziałam kiedy zaczęłam HRT, kiedy zrobiłam out w pracy. Od kiedy żyję jako ja  w jakich sferach życia. W internecie od dawna, wśród zaufanych osób trochę krócej, a od jesieni zeszłego roku – wszędzie. 🙂

Zapytała mnie też o to jak przebiegało dojrzewanie. Odpowiedziałam m.in. o wkurzającym zaroście i owłosieniu. Owłosienie na ciele w większej ilości pojawiło się dość późno, miałam ponad 20 lat, goliłam. 🙁 Wspomniałam też o planowanym SRS.

Nie wspomniałam, że w pewnym momencie miałam tak wszystko w głębokim poważaniu, że nie dbałam o swój wygląd, myślałam „i tak źle będę wyglądać” i miałam brodę. Golić się nie lubiłam, zarostu też nie. Ale nie golić się codziennie było dość wygodne. Za to wspomniałam o epizodach depresji jako skutku transseksualizmu. Dodając, że podczas HRT nastrój zaczął się poprawiać.

Kolejne pytanie mnie zaskoczyło, zszokowało lekko, a potem się z tego śmiałam w duchu. Otóż, zapytała oto czy miesiączki mnie wkurzały. 😉 Uznałam, to za oznakę dobrego passingu. Widziała przed sobą kobietę, rozmawiałyśmy o dojrzewaniu, a przecież wtedy pojawiają się miesiączki. Wycofała się z tego pytania, pewnie przez moją minę. 😀 Oczywiście będąc trans kobietą nie mogę mieć miesiączki, ani urodzić dziecka itd.

Dostałam też kilka krótkich testów do wypełnienia, pewnie dlatego, że powiedziałam tylko o teście MMPI-2 w trakcie diagnozy psychologicznej. Widać, dla biegłej ten obszerny test osobowości na 567 pytań to był za mało. Trzeba, to wypełniłam.

Całe spotkanie trwało około godzinę, dłużej trwał dojazd. Trochę mi zeszło na znalezienie tego miejsca w budynku. Był dość spory, okazało się, że trzeba wejść na trzecie piętro prawego skrzydła. Na samo poddasze.

W Toruniu jeszcze zjadłam naleśnika i ruszyłam na pociąg. Nawet w związanych włosach mam dobry passing, zdążyłam się do tego przyzwyczaić. A pociągiem pojechałam do Warszawy, ale to temat na kolejny wpis.


Opublikowano

/ ostatnio zmodyfikowano

w

,

przez

Komentarze

2 odpowiedzi na „Opinia biegłej sądowej – część pierwsza”

  1. Awatar wendigo
    wendigo

    To wcale nie tak daleko, ja miałem do mojego jakieś 350km 😛 Ale z tym że kogoś nie było to masakra – powinni zrobić wszystko bez niej, albo zwrócić koszt dojazdu – bo przecież to nie Twoja wina.

  2. Opinia biegłej – ciąg dalszy – psychiatra – Blog Ka

    […] minął tydzień, poprzednim razem spotkałam się tylko z psycholog. O czym możecie przeczytać w tym wpisie. Tym razem obyło się bez pytania o wkurzającą miesiączkę. A o wieku dojrzewania też było. […]

Śmiało skomentuj:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Zadaj śmiało pytanie!

Nie przegap nic!

Join 48 other subscribers

Wesprzyj działalność Ka

Działam od lat. Moim paliwem jest dawanie innym wsparcia. Cieszę się z każdego podziękowania, udostępnienia, potwierdzenia, że moje działania są ważne i mają wartość. Nawet 5 zł będzie dla mnie ogromnym wsparciem! Dziękuję, że jesteście! 💜

Cyklicznie: Logo Patronite

Jednorazowo: Darowizna (kartą, przelewem)