Zmieniłam swój głos, jednak nie jestem ekspertką od emisji głosu. Dlatego nie traktujcie tego wpisu jak poradnik, a raczej jak notkę blogową. Wspominam tutaj głównie swoją przeszłość. Jednak okraszam ją współczesnymi refleksjami. Myślę, że ten wpis może pomóc osobom transpłciowym. Ja sama, gdybym nie miała przykładu innych osób transpłciowych, to bym nie uwierzyła, że się da mieć kobiecy głos! Zresztą, nie wierzyłam, że sukces w tranzycji jest możliwy. Myliłam się, bardzo!
Jajko i skorupka a osoby transpłciowe
Metafora z jajkiem bardzo trafnie opisuje osoby transpłciowe i ich odkrywanie prawdy o własnej tożsamości płciowej. Ta nasza faktyczna płeć nie znika, a chowa się pod skorupką, pewnie gdzieś we wczesnym dzieciństwie (zazwyczaj). Żyjemy tak kilkanaście lat, czasem kilkadziesiąt, wmawiając sobie różne wytłumaczenia braku męskości (czy odpowiednio kobiecości). A potem zaczyna ta skorupka pękać i kobiecość/męskość chce się wydostać. Niestety, zazwyczaj im więcej lat, tym trudniej rozbić narośniętą skorupę. Jednak warto ją rozbić, aby poznać prawdziwe „Ja”. Ja rozbiłam, gdzieś tak w 2015 roku, nie żałuję!
Zanim jajko pękło przeszłam mutację
Jak łatwo się domyślić, nie miałam tyle szczęścia, aby zacząć tranzycję medyczną (HRT – zastępczą terapię hormonalną) przed wiekiem dojrzewania. Wybuch testosteronu i innych androgenów w wieku 10-12 lat sprawił, że przeszłam mutację typową dla chłopców. Łamiący się głos i te sprawy, chyba nie muszę opisywać. W każdym razie zaczęłam mówić „męskim” głosem. Może nie bardzo niskim, może nie w sposób typowy dla mężczyzn. Miałam w nim jakąś melodyjność przypisywaną kobietom.
Na tyle jednak mój głos był pasujący do mężczyzn, że jak odnalazłam stare nagranie, gdzie słychać też inne męskie głosy, moja ówczesna dziewczyna nie była w stanie zgadnąć, który jest mój. W zasadzie świadczy to o dwóch kwestiach. Po pierwsze, mój głos brzmiał androgynicznie (męsko). Po drugie, moje ćwiczenia głosu sprawiły, że brzmię zupełnie inaczej, kobieco. Skoro mi się udało, to pewnie wielu innym transpłciowym kobietom też się uda trening głosu mimo przebytej mutacji. Dla mnie słowo mutacja brzmi w tym kontekście jak nazwa choroby. Na szczęście, nie jest śmiertelna, powikłania są co prawda kłopotliwe, ale jest na nie kuracja!
Przeszłam mutację – już za późno na kobiecy głos?
W okolicy wchodzenia w dorosłość – miałam pewnie 17 lat – myślałam, że z takim „męskim” głosem jest już za późno na passing (by inne osoby postrzegały mnie jako kobietę). Był to też okres dręczenia się pytaniami typu: czemu nie urodziłam się dziewczynką? Życie byłoby prostsze, tak wtedy myślałam. Postrzegałam siebie jako dziwnego chłopca. A jednak chciałam wyglądać i brzmieć jak dziewczynka. Przynajmniej czasami. Choć tranzycja (nie znałam wtedy tego słowa, żadnego w zasadzie) mnie przerażała. Chciałam mieć też piersi, ale się bałam.
Byłam zawiedziona, że przeszłam mutację i jest już za późno na życie w społeczeństwie jako kobieta. Nawet na pojedyncze wyjście, choć troszkę posmakować! Niestety, byłam w wielkim błędzie. Nawet jakby ktoś mi powiedział, że będę funkcjonować jako kobieta: brzmieć, mówić, wyglądać, to bym nie uwierzyła. Jednak nie obwiniam się za to. Zwyczajnie nie miałam dostępu do informacji, a otoczenie było transfobiczne.
Jajko pękło, rozpoczynam tranzycję!
Lata później jajko zaczęło pękać, na dobre gdzieś przy końcu pierwszych studiów. Zaczęłam poszukiwać informacji w internecie, stwierdziłam, że cross-dressing to nie dla mnie. Trafiłam na forum osób transpłciowych, gdzie znalazłam psycholożkę i grupę wsparcia. Te dwa ostatnie czynniki były u mnie kluczowe. Dzięki psychoterapii i grupie wsparcia uwierzyłam, że się da i jajko pękło. Zaczęłam działać, pytać o rady. Zaczęłam ćwiczyć głos. Miałam momenty, gdy osoby mi mówiły, że mój głos się zmienił, wystarczyło kilka miesięcy od ostatniego spotkania. Fajnie było to usłyszeć!
Jak zmieniłam swój głos na kobiecy?
Co do treningu głosu, zapytałam moją ówczesną mentorkę, starszą stażem transpłciową kobietę. Miała prostą radę: próbować mówić minimalnie wyżej. Może lepiej nie za bardzo nosowo, jednak chciałam brzmieć naturalnie. Też pilnowałam, aby rezonans był głównie wyżej, niż w klatce piersiowej. W zasadzie miałam dość ciekawe podejście. Wyszłam z założenia, że nikt nie zwróci uwagi na to, że lekko moduluję głos. A nawet, to nie skuma, o co chodzi. Chyba miałam rację, nikt nie zapytał, nawet jak ktoś coś zauważył. Ćwiczyłam już przed coming outem, za każdym razem jak się odzywałam, też w pracy. Byłam bardzo zdeterminowana, by nie powiedzieć zdesperowana. Pamiętałam o tym modulowaniu!
Pół roku trwało, zanim osiągnęłam zauważalny efekt – mój głos zaczynał brzmieć kobieco. Choć na początku w ograniczonym zakresie, przy głośniejszym mówieniu miałam trudności przez telefon. Na żywo sprawę załatwiał wygląd, hormony swoje już zrobiły. Może też spowodowały, że głos przestał się obniżać od testosteronu, łatwiej było osiągnąć efekt. Około roku modulowałam głos, by mówić lekko wyżej. Później efekt się utrwalił, mięśnie krtani przywykły do nowego sposobu mówienia.
Ćwiczenie głosu
Niestety, nie ma drogi na skróty w tej metodzie. Samo podnoszenie czy obniżanie głosu to za mało (zazwyczaj), jest też rezonans i inne składniki. Nikt też nie ma jednego głosu, np. mamy emocje, które zmieniają barwę głosu. Trzeba odnaleźć swój głos, celem może być mniejsza dysforia lub większy passing (cele nie muszą być zbieżne). Rezonans głosu i sam sposób mówienia może być istotniejszy od wysokości. Jest anglojęzyczny poradnik: wiki.sumianvoice.com. Była też AI (sztuczna inteligencja) do oceny płci głosu: voicegender.herokuapp.com. Jest też ciekawy post na Instagramie.



Tę AI do oceny płci głosu odkryłam w 2018 roku, wydaje się trafnie oceniać płeć w większości przypadków. Głos ćwiczyłam też w krótkich momentach, gdy nikt nie słuchał: prysznic, auto itp. Na pewno nie można ćwiczyć tak, że czujemy ból, nie powinno to wymagać dużego wysiłku. Inaczej można kontuzjować głos, krtań, struny głosowe!
Jak obecnie brzmię?
W zasadzie nie mam obecnie nic do zarzucenia swojemu głosowi, brzmię ładnie, kobieco, dość melodyjnie i barwnie, a nie monotonnie. Może nie jest to bardzo wysoki kobiecy głos, ale wysokość głosu jest dobra. Jakimś cudem nie brzmię piskliwie, czy dziecinnie. A, nie, czekaj, miałam mutację! W ocenie innych osób brzmię ładnie, nikt mnie nie podejrzewa o mutację. Przez telefon też nie mam problemów. Z jednym wyjątkiem: jak mówię nisko, to nie brzmię jak facet, tylko jak kobieta udająca faceta. Cóż, jestem i byłam gotowa na to poświęcenie! Moja skala głosu się nie zmieniła, jednak sposób artykulacji już tak.
Jedyne czego bym chciała, to mieć lepszą dykcję. Czasem mówię mało wyraźnie, jednak jest to troszkę inny temat. Też niezbyt przepadam za swoim nagranym głosem, brzmi inaczej niż ten w trakcie mówienia na żywo. Przewodnictwo kostne dźwięku sporo zmienia. Ten nagrany brzmi obco w zasadzie dla każdej osoby. Pewnie też wiele osób pracujących głosem w radiu itp. ma podobne opinie o własnym nagranym głosie. Natomiast mój nagrany głos też można usłyszeć, choćby w podcaście „Między Uszami”, jaki nagrywam z Magdą. Polecam!
Uwaga, pułapka!
Znam co najmniej jedną pułapkę, w jaką można wpaść w trakcie treningów głosu. Nie ćwiczcie drugiego głosu obok tego używanego na co dzień. Można przeżyć frustrację, stracić czas na ćwiczenia, a potem trudno będzie używać tego nowego głosu. Błędem też jest też liczyć, że wszystko załatwi operacja strun głosowych. Co prawda po takiej operacji będzie się mówić troszkę wyżej, jednak kobiecość głosu to nie tylko wysokość. W mojej ocenie to najgorsza pułapka jednak na pewno jest ich więcej.
Pomogą w treningu głosu: Foniatra, logopeda, etc.
Nie musisz ćwiczyć głosu sama droga osobo! Możesz iść do lekarza foniatry, który z pomocą specjalnej kamery zobaczy pracę strun głosowych. Lekarz na tej podstawie dobierze odpowiednie ćwiczenia, które będziesz wykonywała pod okiem logopedki oraz samodzielnie. Inną opcją jest wybranie się do osoby, która daje lekcje śpiewu, dykcji, emisji głosu. Taką osobą w Gdańsku jest Krystyna Gedzik. Pomogła już niejednej transpłciowej osobie!
Mnie co prawda wystarczyło kilka rad, a dalej uparcie samodzielnie ćwiczyłam. Jednak Tobie może się przydać najpierw fachowa porada, a następnie ćwiczenia pod okiem osoby eksperckiej. Myślę, że nawet usłyszenie o tym, jak innej osobie się udało, może być budujące. Jeżeli chcesz przygotować poradnik ćwiczeń kobiecego/męskiego głosu, to chętnie go umieszczę na moim blogu!
Śmiało skomentuj: