Leków muszę mnóstwo brać, antybiotyk, zastrzyki i przeciwbólowe otwierają listę. Jestem blisko kliniki, dość często jestem na kontroli. Ta trzecia jest decydująca – o cewniku.
Mnóstwo leków, ryzyko zakrzepów
Zapobiegać zakrzepom po operacji mają zastrzyki, długie leżenie może to powodować. Dodatkowo pończochy uciskowe mają w tym pomóc. Niestety bardzo cisną w stopy, bolą pięty, a dodatkowo boli mnie mięsień w jednej z nich. By się nie katować zdjęłam je w środę, założyłam je przed drugą kontrolą, na parę godzin. Cały czas lekko bolą stopy, ale nie chciałam iść z gołymi nogami. Teraz więcej się ruszam, raczej ryzyko jest już niewielkie.
Wiele leków przeciwbólowych
Tuż po operacji brałam dużo leków przeciwbólowych. Na początku morfinę – mogłam sama sobie dawkować wg ustalonych reguł. Miałam pompę strzykawkową podłączoną do wenflonu. Ten lek znienawidziłam za skutki uboczne – mdłości i wymioty. Pozostałe trzy leki przeciwbólowe nie mają takich przykrych skutków: Pyralgina (metamizol), paracetamol i ketoprofen.
I jeszcze więcej leków
Do tego jeszcze profilaktycznie antybiotyk – by zapobiec infekcjom bakteryjnym, przez pierwsze kilka dni były to chyba dwa różne w kroplówkach, potem tabletki. Osłonowo jeszcze pantoprazol – lek mający zapobiegać negatywnym skutkom dla układu pokarmowego od leków przeciwbólowych. Tak dodatkowo zaczęłam brać leki przeciw zapaleniom układu moczowego – furagina. Długie stosowanie cewnika zwiększa to ryzyko. Plus ekstrakt owoców żurawiny wielkoowocowej.
Oczywiście biorę też Estrofem i pół tabletki Androcur jak zalecił endokrynolog. Niestety, huśtawka hormonalna mnie nie omija – szczególnie w nocy mam napady gorąca. Choć już i wcześniej takie miałam, to nie aż tak często.
Piątkowa kontrola
Druga kontrola była niestety bez obecności lekarza. Pielęgniarka tylko telefonicznie konsultowała się z nim. Był na konferencji. Do kliniki znów pojechałyśmy taksówką, chwilę musiałam poczekać, jak weszłam do zabiegowego, to pielęgniarka przystąpiła do wymiany opatrunku. Miała też wymienić wkład, ciasno siedział, nie było to proste, poleciało też troszkę krwi, więc nie wyjęła go zupełnie. Zadzwoniła do chirurga, polecił włożyć ten sam i obserwować krwawienie. Musiałam trochę tam poleżeć, ale nic złego się nie działo. Potem założyła opatrunek i to tyle. Chyba trochę się tym przeraziła, bo dała telefon do siebie i drugiej pielęgniarki gdyby coś się działo.
Trzecia kontrola
Cewnik miałam już długo, znacznie dłużej niż optymalne pięć dni. Powodował dyskomfort, jestem już dość silna by wstawać samodzielnie do toalety. Rano wstałam by się wypróżnić. Poczułam, że chce mi się sikać. No to poluzowałam mięśnie i poleciało też wokoło rurki. Stwierdziłam, że nie ma obrzęku i dam radę wysikać się bez cewnika. Nawet się ucieszyłam tym niecodziennym wydarzeniem. 😉
Poniedziałkowa kontrola była istotna – planem było wyjęcie cewnika. Tylko w klinice rzeczy potrafią zbierać się dynamicznie. Rano odebrałam telefon, że doktor ma spotkanie i proszą by przyjechać jak najszybciej. No to szybko zjadłam drugie śniadanie, ubrałam się tak jak ostatnio z pomocą siostry i pojechałyśmy taksówką. Byłyśmy jakieś ponad pół godziny wcześniej niż wg poprzedniego planu.
Zabiegowy
Na miejscu lekarz pośpieszył pielęgniarkę, by przygotowała gabinet. Rozebrałam się, położyłam. Lekarz szybko wyjął wkład. Chwilę potem wyjął cewnik, mało przyjemne uczucie. Potem czułam przez jakiś czas podrażnienie. Nakazał zrobić okład z kwasu bornego i już go nie było.
Chwilę potem już siedziałam na kanapie i piłam wodę. Musieli się upewnić, że mogę się wysikać. Za pierwszym razem mało poleciało, ale coś. Pielęgniarki poleciły wypić więcej wody i spróbować ponownie. Po jakimś czasie spróbowałam, ale nic z tego. Zdążył wrócić doktor. Stwierdził, że to co było wystarczy. A ja jednak się chwilę później wysikałam. Bez bólu czy większego problemu. Tylko kierunek strumienia można określić słowem – wszędzie. Przez opuchliznę pewnie jeszcze jakiś czas tak będzie. Lekarz polecił dopiero teraz leki na zakażenie dróg moczowych. Już je biorę od jakiegoś czasu. Przez opuchliznę mogą się przydać, trudniej zadbać o czystość, gdy tak spływa.
Co dalej? Czwarta kontrola i powrót
Kolejny raz mam się pojawić jutro w południe. Mam nadzieję, że będzie to ostatnia kontrola. Muszę wracać do siebie, nie mogę tutaj zostawiać w nieskończoność. Niestety, mojej bliskiej znajomej wypadła nagle praca w zastępstwie w czwartek, a miała nas autem ładnie odwieźć do Trójmiasta… Musimy wykombinować inną wersję powrotu. Prawdopodobnie całą długą trasę zrobi jednego dnia…
Śmiało skomentuj: